Dzień był taki piękny. Konie (Rafały xD)
hasały sobie na łące i radośnie parskały. Ja wybrałam się na spacer.
Dość często to robię, tak dla przyjemności i satysfakcji. Codziennie
zwiedzam dzikie zakątki Winged Hooves. Razem z innymi końmi. Często
wybieram się na daleko położone Wielkie Pole aby poskubać świeżego owsa
który niedawno wyrósł z oziębłej jeszcze ziemi. Dziś też tak było.
Goniłam przez pole dobre kilka minut, aż wpadłam na takie czarne duże
coś. To był koń. Ogier. Rammstein.
-Siema!
-Cześć... ehhh...- ogier wzdychał.
-Coś się stało Remku?
-Wiesz... mnie chyba nikt nie lubi.
-Ależ nie! Ja cię lubię!
-Ale inne konie nie zwracają na mnie uwagi, albo uciekają. Nie lubią mnie.
-Chodź to zaraz to zmienimy. Poznam cię z kilkoma końmi!
<Remek??>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz