poniedziałek, 10 marca 2014

Od Lian

I znów się zaczęło. Słońce wstało tak wcześnie, za wcześnie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się trochę. Było mi zimno, dlatego pokłusowałam w stronę Wrzosowego Zakątka. Tam przynajmniej świeciło trochę słońca... Mój kłus był spokojny i miarowy. Moje chrapy wciągały łapczywie świeże powietrze. Wreszcie dotarłam i od razu padłam na grzbiet wśród fioletowych kwiatów. Niektóre delikatnie łaskotały mnie w brzuch, kołysząc się na wietrze. Fale mojej grzywy spokojnie opadły na podłoże. W końcu jednak ułożyłam się w pozycji standardowej, kładąc pysk na nadpęciu. Prychnęłam cicho, aż dwa wrzosy przede mną położyły się do pozycji poziomej. Postanowiłam, że jednak wstanę i trochę pospaceruję. Ruszyłam wolnym stępem wokół łączki. Następnie przyspieszyłam do galopu, zapominając o kłusie. Galopowałam chwilę, aż powietrze przy moim ciele stało się chłodne. Potem ruszyłam cwałem. Szalony bieg rozgrzał moje mięśnie. I wtedy ją zobaczyłam. Duża i ciemnobrązowa. Idealna kłoda do przeskoczenia. Z chwilową satysfakcją skierowałam się w kierunku przeszkody. Wybiłam się mocno i już byłam ponad nią. Moje nogi ułożyły się do idealnego lądowania i takie ono też było. Jednak zaraz po postawieniu tylnych kopyt na ziemi, całe to szczęście wyparowało. Znów położyłam się ostentacyjnie na ziemi i westchnęłam. Nagle moje cudne słoneczko coś przysłoniło. Myślałam, że to chmury jednak za chwilę usłyszałam:
- Cześć!- naprawdę się przestraszyłam. Poruszyłam nerwowo kopytami i wstałam szybko. Spojrzałam na ogiera stojącego przede mną. Był kasztanowaty i troszkę wyższy ode mnie. Patrzył na mnie ze spokojem, czekając aż odpowiem. Jednak był to dla mnie naprawdę wielki szok. Dawno już nikt nie mówił mi "cześć" z własnej woli. Wiedziałam, że Winged Hooves to jednak dobra decyzja!
- Eh... Hej.- nie to, że nie chciałam z nim gadać, wręcz przeciwnie. Ja tylko się wstydziłam. Nie wiedziałam od kiedy mi się przypatrywał i czułam się trochę dziwnie.
- Jestem Remus... a ty?- zapytał po chwili. Spojrzałam na niego smutno.
- Lian. Długo mi się przypatrujesz?- zapytałam niby od niechcenia. W rzeczywistości zależało mi na tym niezmiernie.

<Remus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz