Trochę myślałam nad przepaścią. Moje nogi stały się miękkie. Przeczesałam swój umysł wzdłuż i wszerz.
- Jakiś pomysł? - poddałam się.
Luna w niemym geście potrząsnęła głową. Skrzywiłam się i spojrzałam w
górę. Tak najlepiej mi się myśli. Po chwili spuściłam głowę z szerokim
uśmiechem na twarzy i głupim pomysłem. Spojrzałam na Lunę i dostrzegłam
jej pytające spojrzenie.
- To jak? - dopytywała się, - Masz coś ?
- A jakże mogłabym nie mieć? - spojrzałam jej prosto w oczy. - Pamiętaj - ja zawsze coś wymyśle. Jak silna jesteś?
- Nie chwaląc się - naprawdę, bardzo, bardzo silna. - uśmiechnęła się.
- Siłą wykażesz się później, przykro mi. Ale, jak chcesz. - łbem
pokazałam jej na bardzo niewytrzymałe drzewo. - Możesz je kopnąć tak,
aby poszło na przepaść.
- Jeśli chcesz zrobić most, to ono jest za chude. - Luna spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- Zaufaj mi. Jak nie chcesz, sama je rozwalę. - bez słowa kopnęłam
drzewo, a ono znacznie się przechyliło do przodu. Luna szybko podbiegła i
drugim uderzeniem drzewo było między granicą przepaści, a nami.
- A teraz zamknij oczy. - mrugnęłam do nie.
- Nie. A po co? - zdziwiła się.
- Już! - warknęłam tym głosem, którym nikt się mi nie sprzeciwi.
Luna z lekkim ociąganiem zrobiła to. Zgromadziłam w sobie energie i
zamieniłam drzewo w kamień. Dalej pamiętam tylko długą przepaść i moje
zemdlałe ciało, które w nią wpadło...
< Luna? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz