Dzisiaj była piękna piękna pogoda. Jak na wczesną wiosnę - bajka. Pasłam
się na łące, gdy ze ściany lasu wyłoniła się przerażona Mira.
Po chwili, już nieźle przestraszona, zauważyłam plamy krwi na boku klaczy. Nie była ranna.
- M-Mira?! - to nie było normalne, zdecydowanie.
Dopiero po chwili usłyszałam pełny strachu krzyk Miry.
Zrozumiałam ogrom sytuacji i bez ogródek puściłam się za nią galopem, a po chwili cwałem.
Zatrzymałyśmy się dopiero na głównej łące.
- Mira, co się... Co się stało? - zapytałam lekko roztrzęsiona. Wciąż
lekko dyszałam, ale to było normalne po takim dystansie. W końcu to była
ponad połowa naszych terenów.
Klacz pokręciła głową i zamknęła oczy. Dopiero teraz zauważyłam
czerwone, teraz zaschnięte już krople czerwonej cieczy na szyi i
grzywie.
Inne konie przypatrywały się nam, a raczej czerwonej plamie na boku
Miraclense. My jednak miałyśmy to gdzieś, ponieważ byłyśmy za bardzo
przejęte zaistniałą sytuacją.
- Widziałam, jak znikasz w lesie z Sułtanem... Coś mu się stało, prawda?
Cd Miraclense?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz