I znów się zaczęło. Słońce wstało tak
wcześnie, za wcześnie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się trochę. Było mi
zimno, dlatego pokłusowałam w stronę Wrzosowego Zakątka. Tam
przynajmniej świeciło trochę słońca... Mój kłus był spokojny i miarowy.
Moje chrapy wciągały łapczywie świeże powietrze. Wreszcie dotarłam i od
razu padłam na grzbiet wśród fioletowych kwiatów. Niektóre delikatnie
łaskotały mnie w brzuch, kołysząc się na wietrze. Fale mojej grzywy
spokojnie opadły na podłoże. W końcu jednak ułożyłam się w pozycji
standardowej, kładąc pysk na nadpęciu. Prychnęłam cicho, aż dwa wrzosy
przede mną położyły się do pozycji poziomej. Postanowiłam, że jednak
wstanę i trochę pospaceruję. Ruszyłam wolnym stępem wokół łączki.
Następnie przyspieszyłam do galopu, zapominając o kłusie. Galopowałam
chwilę, aż powietrze przy moim ciele stało się chłodne. Potem ruszyłam
cwałem. Szalony bieg rozgrzał moje mięśnie. I wtedy ją zobaczyłam. Duża i
ciemnobrązowa. Idealna kłoda do przeskoczenia. Z chwilową satysfakcją
skierowałam się w kierunku przeszkody. Wybiłam się mocno i już byłam
ponad nią. Moje nogi ułożyły się do idealnego lądowania i takie ono też
było. Jednak zaraz po postawieniu tylnych kopyt na ziemi, całe to
szczęście wyparowało. Znów położyłam się ostentacyjnie na ziemi i
westchnęłam. Nagle moje cudne słoneczko coś przysłoniło. Myślałam, że to
chmury jednak za chwilę usłyszałam:
- Cześć!- naprawdę się przestraszyłam. Poruszyłam nerwowo kopytami i wstałam szybko. Spojrzałam na ogiera stojącego przede mną. Był kasztanowaty i troszkę wyższy ode mnie. Patrzył na mnie ze spokojem, czekając aż odpowiem. Jednak był to dla mnie naprawdę wielki szok. Dawno już nikt nie mówił mi "cześć" z własnej woli. Wiedziałam, że Winged Hooves to jednak dobra decyzja! - Eh... Hej.- nie to, że nie chciałam z nim gadać, wręcz przeciwnie. Ja tylko się wstydziłam. Nie wiedziałam od kiedy mi się przypatrywał i czułam się trochę dziwnie. - Jestem Remus... a ty?- zapytał po chwili. Spojrzałam na niego smutno. - Lian. Długo mi się przypatrujesz?- zapytałam niby od niechcenia. W rzeczywistości zależało mi na tym niezmiernie. <Remus?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz