Skubałem trawę i co chwila bylem czujny ... podnosiłem łeb rozglądając się
-Coś nie tak ? -Sory stary nawyk .. -Czemuż ? -Obrona stada wiesz .. -miałeś stado .. ? -Tak .. ale niestety .. -Co niestety ? -Ludzie nas wyłapali .. -Kiepski z ciebie przywódca był chyba .. -No niestety .. masz rację nie sposób było upilnować ponad 700 koni spojrzała wywaliła gały -To aż tyle wyłapali ? -żartujesz morze z jakąś setkę -A co z resztą ? -Musiałem szybo reagować wiec rozbiłem stado .. -jak to rozbić ? -na kilka naście mniejszych takich po 30 osobników -To czemu nie jesteś z tamtymi ? -Podczas ratowania klaczy sam zostałem złapany i wywieziony do rzeźni .. udało się uciec .. nie było wyjścia .. -mruknąłem <Rosaile..> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz