Przemierzałam
pustkowie już od conajmniej dwóch miesięcy w poszukiwaniu stada.
Dotarłam do jakiegoś wzgórza. W oddali widziałam piękny teren, taki,
jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Zamarłam. Że też nie mogłam urodzić
się tu... Usłyszałam stukot kopyt, gdzieś z tamtej strony. Bez
zastanowienia pobiegłam cwałem do tego miejsca, ciągle nasłuchując.
Stała tam klacz o lśniącej, białej sierści. Podeszłam do niej pewnym
krokiem - wyglądała na miłą.
- Hej... Mam na imię Moonlight - przedstawiłam się. - Cześć! Jestem Sasha. Miło mi cię poznać - odparła. - Co tu robisz? - Szukam jakiegoś stada, gdzie mogłabym zacząć normalne życie. Może znasz okolicę i wiesz, czy jest tu jakieś? - Ależ tak! Ja należę do stada Winged Hooves. Może chcesz do nas dołączyć? Przedstawię cię reszcie! - zaproponowała. - Dzięki, jestem ci naprawdę wdzięczna! Sasha wesoło kłusowała przede mną. No, może jakoś to będzie... |
|
Sasha CD |
---|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz