Głos klaczy wyrwał mnie z zamyślenia. Dopiero teraz uświadomiłem sobie moje głupie zachowanie.
- O niczym, przepraszam...to było silniejsze ode mnie. Słuchałem Cię, to tylko tak... nieważne, pójdę już - odparłem dziwnym, nie swoim tonem i odszedłem.
Klacz rzuciła mi wrogie spojrzenie z mieszaniną politowania. Przyzwyczaiłem się. Za górką rozpędziłem się do galopu i zniknąłem za drzewami.
*****
Stado jeleni znowu pasło się tam, gdzie wcześniej. Podszedłem ostrożnie, a gdy wszystkie zwróciły się do mnie wbiłem wzrok w ziemię i jak gdyby nigdy nic zacząłem skubać trawę. Przywódca stada zmarszczył brwi i prychnął ostrzegawczo. Westchnąłem ciężko i odszedłem.
- GBURY! - krzyknąłem i odbiegłem, nim się zorientowały. Kłusując tak bez większego celu, dotarłem w okolice Drogi Światła. Lubiłem to miejsce, jak zresztą każde. Z rozkoszą złapałem oddech i poszedłem przed siebie.
< Ktoś chce dokończyć? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz