Rano obudziłem się pełen energii. Spodobało mi się w Winged Hooves.
Postanowiłem trochę pozwiedzać, a może i kogoś poznać. Ruszyłem przez
Główną Łąkę do Łagodnej Zatoki. Zobaczyłem tam też inne konie. Napiłem
się trochę wody, a potem do niej wskoczyłem. Bardzo dobrze pływam jak
przystało na konia wody. Podpłynęła do mnie jakaś klacz.
-Hej! Jestem Rosalie. Wyglądasz na takiego co ma żywioł wody. Ja też jestem z wody!-uśmiechnęła się do mnie.
-Ja jestem Waleczny Książę, ale to głupio brzmi więc mów mi Pherron. Tak, masz rację, mam żywioł wody.
-To super! Znam jedno miejsce gdzie konie wody lubią przychodzić. Pokazać ci?-zaproponowała.
-Jasne.-zgodziłem się.
-To chodź. Nazywamy to miejsce Jeziorem Szmaragdowym.
Gdy doszliśmy, to w myślach opadła mi szczęka. To było takie
piękne...Nie mogłem się powstrzymać i skoczyłem ze skał. Wydawało się że
się rozbiję, ale przywołałem strumień wody który mnie uniósł.
<Rosalie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz