- Aham, ciekawe... - powiedziałem - a tak... naprawdę?
Ogier westchnął ciężko i przechylił głowę.
- Możemy.. pogadać na dole? - spytał
- Jasne, chcesz zejść z hukiem czy spokojnie? - spytałem z bananem na pysku.
Mina ogiera nieco ostudziła mój zapał, ale jakoś udało się ściągnąć go z drzewa. Kiedy stanął na ziemi otrzepał się i przeciągnął.
- Rudy jestem - wtrąciłem
- Avokado...
- Trafne imię...
- Hm?
- Avokado, jako że rośnie na drzewie. A tak na poważnie, co tam robiłeś?
< Avciu, weny nie miałem :< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz