Za horyzontem widać było wyraźny kształt. Kontury zbliżały się, stawały coraz większe. Czy to... źrebak? Tak, źlebol, ale... nie przypominam sobie, żeby tu były pary, co dopiero młodziaki. Ale ten... ten wydawał mi się jakoś dziwnie zbudowany. Chwilę później zza horyzontu wynurzyła sie sylwetka Miry. Nawet się dobrze nie zorientowałem, kiedy byli blisko.
- Hej, Mira... Em... - zawahałem się. Klacz jednak szybko mnie wyręczyła.
- Ech... to jest Aron, On i Jego rodzeństwo... - po tych słowach spojrzała na ogierka o wyjątkowo poważnej... sam nie wiem jak to nazwać; Całym sobą mówił jakby, że nie chce mieć z nikim kontaktu. Klacz szeptem wyjaśniła mi co się stało. - On jeden został bez opieki. Nie mogę nic zrobić.
- Jeśli... nie masz nic przeciwko, chętnie się nim zaopiekuję. - powiedziałem - nie jednego źrebaka wychowywałem .
W oczach Miry pojawił się radosny błysk.
- Rudy, super! - powiedziała entuzjastycznie
Popatrzyłem pełen nadziei na Arona. Ogierek dalej stał pochmurny, ze wzrokiem wbitym w ziemię. Wiedziałem jednak, że jakoś to będzie.
*****
Dotarliśmy do mojej jaskini. Młody przez cała drogę się nie odzywał. Ja za to paplałem jak magnetofon.
- Aron, stary! Nie zamierzasz się w ogóle odzywać? - spytałem z nadzieją w głosie, że jednak odpowiedź będzie przecząca.
- Nie mam do tego powodów. Nie wiesz, jakie nie szczęście Nas spotkało, nie wiesz, jak trudno im teraz jest - powiedział i wyjrzał zza jaskinię
- Owszem, nie wiem. Dlatego mi opowiesz - powiedziałem siadając (tak, tak, konie też to potrafią)
Młody westchnął i znowu wbił wzrok w ziemię.
- Moje życie tez nie było usłane różami. I gdyby nie pewien czlowiek, pewne sytuacje, pewnie dawno by mnie nie było.
- Chyba nigdy nie jesteś smutny... skoro było Ci tak źle, dlaczego ciągle chodzisz taki pełen życia?
- Bo gdyż ponieważ trzeba być wdzięcznym, za życie. Powiedź mi, co Ci da ciągłe smucenie się. Stało się i już - czasu nie cofniesz. Opowiesz mi, jak było?
Ogierek milczał. Westchnąłem cicho.
- No dobra, ale musisz coś zjeść - powiedziałem podsuwając mu pod nos siano i napar wzmacniający. - I coś wypić - tu wskazałem na napar - to jest coś, co podniesie Cię na nogi. Widzę w Tobie coś innego niż w reszcie koni. Jesteś jak urodzony przywódca... dlatego właśnie nie pozwolę, żebyś się zmarnował. Odpocznij, jutro pogadamy...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz